On ma mieć orgazm, a jej ma wystarczyć satysfakcja z tego, że jemu było dobrze? Kobiety są zachęcane do poświęcania się w łóżku w imię miłości i dla dobra związku. Jeśli nie będą wymagały dla siebie zbyt wiele, to obiecuje się im, że partner będzie zadowolony i spokojny i ominie je krytyka, wyśmianie czy odrzucenie. Całe pokolenia zostały wychowane w fałszywym przekonaniu, że kobiety wolą poczucie bliskości od samej przyjemności w łóżku. Warto zadać wprost pytanie, czy naprawdę kobiety nie mają nic przeciwko skupianiu się przede wszystkim na zaspokajaniu pragnień partnerów?  Chodzi to, żeby mężczyźni zrozumieli, że w seksie chodzi o przyjemność, nie tylko o ich własną, ale także partnerek, kochanek i żon. A kobiety, żeby uwierzyły w swoje prawo do przyjemności, w takiej formie, na jaką same mają ochotę. Przedstawimy Wielką Teorię Kobiecego Orgazmu. Orgazmy to coś spaniałego. Warto się o nie starać. Opinia, że kobiety przedkładają intymność nad orgazm znieważa naszą inteligencję. Co z tego, że partnerka czuje się związana z kochankiem, skoro on dochodzi, a ona nie? I tak za każdym razem? Można zaryzykować stwierdzenie, że w takiej sytuacji trudno mówić o prawdziwym intymnym związku. Już dość zaciskania zębów w łóżku i robienia tego dla jego satysfakcji. Jesteśmy za prawem kobiet do własnych orgazmów.